Mavi Kuş
Latest Reviews
-
KumPYRA, mniam!. W mieście pyr znalazłam schowane trochę na uboczu, bardzo przytulne miejsce z ziemniakami tureckimi. Są to pół kilogramowe, pieczone …
-
Zdrowe pyszne jedzenie z Turcji. Choć w wielu miejscach w Poznaniu można zjeść tradycyjną pyrę, najlepszą odkryłem w tym tureckim barze wegetariańskim…
-
Jedzenie dosyć dobre, kumpir pycha. Nie rozumiem natomiast jednego- obsługi i tożsamości tego miejsca, a raczej jej brak. W miejscu tym jest pusto i s…
About
Mavi Ku is open for Casual Dining. Mavi Ku serves Turkish, Burger, Desserts and Cafe dishes. Incorrect or missing information? Make a report, or claim the restaurant if you own it!Details
Feature List
wifiindoor seatingpet friendlyReviews
Leave a Review
You must be logged in to post a comment.
4 Reviews on “Mavi Kuş”
KumPYRA, mniam!. W mieście pyr znalazłam schowane trochę na uboczu, bardzo przytulne miejsce z ziemniakami tureckimi. Są to pół kilogramowe, pieczone w specjalnym żeliwnym piecu ziemniaki, które później otwiera się, wypełnia masłem i mozzarellą i innymi niespotykanymi przysmakami. W końcu, zamiast produkowanych przemysłowo surówek znalazłam tutaj pomysłowe i dobrze smakujące sałatki: wegańską sałatkę z warzyw, kisir – kaszę, przypominającą kuskus, z miętą i pietruszką, doskonale przyprawioną, hummous, wybór oliwek, a do tego duszony w piecu bakłażan, wspaniale komponujący się z gorącym ziemniakiem. Nigdy nie spodziewałabym się, że jedzenie tureckie może być wyłącznie oparte na warzywach, a jednak! Fajny wybór piw – ponad 12 gatunków z browarów rzemieślniczych – ja wybrałam bardziej komercyjny, ale turecki Efes. Otwarte późną nocą w weekendy, całkiem niezła alternatywa na Starym Mieście, gdzie tak naprawdę ciężko znaleźć coś zdrowego do zjedzenia po północy.
Zdrowe pyszne jedzenie z Turcji. Choć w wielu miejscach w Poznaniu można zjeść tradycyjną pyrę, najlepszą odkryłem w tym tureckim barze wegetariańskim! Specjalnością Mavi Kus jest kumpir – gigantyczny pieczony ziemniak, przygotowywany w wielkim żeliwnym piecu. Jak przystało na przysmak turecki podawany jest tutaj z dodatkami – wszystkie przygotowywane są na miejscu – z tych zimnych urzekł mnie świetnie doprawiony hummous i pesto, z tych na ciepło – rewelacyjna potrawa z bakłażana, a także z zielonej papryki, takiej, której w Polsce znaleźć nie sposób! Dodatki można wybrać wedle upodobania i nakładane są na wcześniej przygotowanego ziemniaka – czyli pomieszanego z mozzarellą i masłem. Ku radości mojej dziewczyny, ziemniak został też przygotowany w wersji wegan z margaryną aslan. Wszystkie produkty są świeże, to jedno z tych niewielu miejsc na rynku, gdzie nie uświadczysz warzyw z mrożonek.W menu są też tradycyjne małe pierogi z Turcji, nigdy wcześniej nie spotkałem się z nimi w Polsce, pięknie podane w tagine, z sosem jogurtowym z suszoną miętą. Na deser ciasto – wegańskie marchewkowe było lekkie i bardzo smaczne. spróbowałem też waffla z sosem z białej czekolady i świeżymi truskawkami, pycha!W Mavi Kus przygotowywane są też świeże soki detox, my piliśmy Latife Hanim. Ujął nas niebiański smak soku z jabłek, arbuza, truskawek, mięty i imbiru. Wysłuchaliśmy przy barze opowieści przemiłego właściciela z Turcji o Latife Hanim, żonie Ataturka i o jej zasługach na rzecz praw kobiet w Turcji.Kawiarnia jest jasna przytulna, bardzo wygodne siedzenia, można schować się troszeczkę za wielbłądem (tak!) w poszukiwaniu prywatności. Piękny, choć prosty wystrój. Portret Ataturka tuż przy barze (podobno zauważają go z ulicy studenci z Turcji i nie mogą uwierzyć, że kumpir dotarł do Polski!) Świetny obraz derwisza na ścianie. Nietypowa podłoga – błękitna – bo Mavi Kus znaczy właśnie błękitny ptak.Mavi Kus jest fantastycznym miejscem nie tylko na lunch, ale też na kolację nocą – wpadaliśmy już na vege burgera i tureckie piwo Efes o 1 nad ranem. Dzięki zdrowemu jedzeniu i przesympatycznej obsłudze czuję się, jak w domu. I najważniejsze, ceny w Mavi Kus są przystępne i wahają się w granicach od 10 do 20 zł za pełnowartościowy posiłek. Myślę, że kumpir w Mavi Kus powoli staje się kultowym lunchem na Starym Mieście. Polecam, jak najbardziej.
Jedzenie dosyć dobre, kumpir pycha. Nie rozumiem natomiast jednego- obsługi i tożsamości tego miejsca, a raczej jej brak. W miejscu tym jest pusto i sztywno, elementy kuchni indyjskiej i tureckiej przeplatają się w nieprzekonywający sposób. Ekspedienci nie są zorientowani merytorycznie, do tego nie kryli, że są mięsożerni. Ci ludzie nie mają pojęcia o kuchni wegańskiej.Dziewczyny, które mnie obsługiwały były przeciętne, ich rekomendacje potraw pozostawiały wiele do życzenia. Muzyka z głośników przytłaczająca i męcząca.
Niecałe dwa tygodnie temu, szukając czegoś nowego wybrałem się ze znajomą do Mavi Kus. Zamówiłem kosheri, które miało być zdrowszą alternatywą dla spaghetii (przynajmniej tak wynikało z informacji uzyskanej od kelnera). Przeliczyłem się jednak. Jedzenie podano mi niezbyt podgrzane, cieciorka smakowała, jakby była z puszki i stała w lodówce o jeden dzień za długo. Makaron był totalnie rozgotowany i z bemaru. Zamiast prażonej cebulki dostałem na talerzu spalone kawałki cebuli, które były gorzkie i przez to niestety nie bardzo dało się tego dania zjeść. Moja znajoma zamówiła ravioli, które z ravioli nie miało nic wspólnego. Było krótko mówiąc stare (jakby w lodówce leżało co najmniej od miesiąca) oraz było rozgotowane do granic możliwości. Umiejętności kulinarne ludzi tam pracujących pozostawiają niestety wiele do życzenia. Miejsca tego nie polecam nikomu. Wśród wege miejsc w Poznaniu istnieje na szczęście całe mnóstwo lepszych i smaczniejszych opcji.