Hospůdka u NÁS
Latest Reviews
-
Niezły smażony ser, ale lepiej wziąć smażonego hermelina, jest ciekawszy. Frytki tylko przyzwoite, ale może dlatego, że zimą ciężko o dobre ziemniaki.…
-
Nie będę długo się rozwodzić, bo w sumie nie ma nad czym. Miejsce może i całkiem fajne, kilka piw naprawdę wartych spróbowania, ale obsługa po prostu …
-
Krakowski Kazimierz to magiczne miejsce. Zagęszczenie lokali na tak małym terenie jest zadziwiające, konkurencja jest wiec spora. Postanowiliśmy spr…
About
Hospdka u NS is open for Pub. Hospdka u NS serves Finger Food and Czech dishes. Incorrect or missing information? Make a report, or claim the restaurant if you own it!Details
Feature List
indoor seatingnightlifesports baroutdoor seatingpet friendlyReviews
Leave a Review
You must be logged in to post a comment.
5 Reviews on “Hospůdka u NÁS”
Niezły smażony ser, ale lepiej wziąć smażonego hermelina, jest ciekawszy. Frytki tylko przyzwoite, ale może dlatego, że zimą ciężko o dobre ziemniaki. Leją czeskie piwo. Nie czeka się długo. Problem z wentylacją – po wyjściu ubranie nadaje się tylko do prania, tak czuć olejem.
Nie będę długo się rozwodzić, bo w sumie nie ma nad czym. Miejsce może i całkiem fajne, kilka piw naprawdę wartych spróbowania, ale obsługa po prostu tragiczna. Niestety miałem też nieprzyjemność poznać właściciela – Czecha. Tak odrażającego i mającego wszystkich klientów gdzieś Pana już dawno nie widziałem. Nie polecam i na pewno tam nie wrócę!
Krakowski Kazimierz to magiczne miejsce. Zagęszczenie lokali na tak małym terenie jest zadziwiające, konkurencja jest wiec spora. Postanowiliśmy spróbować kuchni czeskiej. Restauracja właśnie się otwierała. Przemili kelnerzy zachęcili nas do poczekania, szybko podali piwo żeby nas zatrzymać. Jedzenie nie wygląda artystycznie ale jest smaczne i domowe. W lokalu słychać radio czeskie i właściciel porozumiewa się z kucharką w języku trochę dla nas zrozumiałym i na pewno tworzą klimat tego miejsca. Knedle są smaczne, gulasz jest jak u mamy. Nie spodziewaliśmy się wykwintnego posiłku więc Hospudka spełniła nasze oczekiwania.
Do Hospudki trafiliśmy przypadkiem,skusił nas szyld z czeskim piwem. Wybór okazał się jak najbardziej trafiony. Do pysznego piwa jedliśmy smażony ser hermelin oraz słodkie knedliki z jagodami,oblane masłem z makiem. Najedliśmy się do syta i ze smakiem ;)Obsługa jest bardzo dobra,chętnie tłumaczy menu, które jest napisane w języku czeskiem.
Przyznam że zwykle z krakowskimi przyjaciółmi penetrujemy Kazimierz od najbardziej uczęszczanych szlaków, czyli od Miodowej i Szerokiej, a tym razem z moim warszawskim druhem poszliśmy od Krakowskiej przez plac Wolnica do Wisły, gdzie poprzednio biesiadowaliśmy na barkach gastronomicznych. Po obiedzie w Marchewce czas było spocząć na relaksowym piwku właśnie tu obok w czeskiej hospudce. Ominęły więc nas i gulasz szegedyński z knedlami i sviczkowa na śmietanie. Ponieważ lubimy piwa naszych braci Czechów, długo wybieraliśmy z palety sześciu beczkowych u młodego barmana, aż w końcu zamiast na bardziej znane Svijany i Bernarda padło na Bakalarza i Klasztera. Niestety, naszego faworyta Litovela zabrakło i dopiero na końcu spaceru znaleźliśmy go nad samą prawie rzeką. Czeskie piwa o słusznej niskiej temperaturze są zwykle solidnie chmielowane, ściśle według tradycyjnych receptur, bez tych nowoczesnych udziwnień co teraz są modne. I takie były nasze jasne leżaki. W przeciwieństwie do polskich koncernowych, one leżakują właśnie odpowiednio długo, dojrzewając smakiem do naszych piwnych podniebień. Spożywaliśmy z pękatych kufli na ceramicznych podstawkach, w przyjemnym ogródku, których tutaj na Mostowej wyrosło tego lata całe mnóstwo. A w każdym wśród zieleni i krajanie i cudzoziemcy pospołu. Języki plączą się w powietrzu i tylko zabiegane kelnerki muszą nadążać za apetytami spragnionych letnich spacerowiczów. Nasza tutaj była wyjątkowo zwinna i pracowita, ubrana w szorty z fartuszkiem, a właściciel dyskretnie kierował ruchem, czasem nawet, jak nas, premiując stoliki gratisowym popcornem. W sumie było fajnie, z lekkim tłem skocznej muzyki czeskiej, w powiewach wieczornego zefirku znad Wisły i łagodnym gwarze biesiadników.