Restaurant Bonerowska Gourmet
Latest Reviews
-
I had very good chocolate soufflé served with vanilla ice cream. Good service and good location are also worth to mention. I can recommend this place!…
-
Dla tych, co nie lubią długo czytać. Restauracja ekskluzywna to nie tylko wysoka cena za jedzenie oraz ładne miejsce. W takiej restauracji gość powini…
About
Restaurant Bonerowska Gourmet is open for Fine Dining. Restaurant Bonerowska Gourmet serves Italian dishes. Incorrect or missing information? Make a report, or claim the restaurant if you own it!Details
Feature List
indoor seatingReviews
Leave a Review
You must be logged in to post a comment.
2 Reviews on “Restaurant Bonerowska Gourmet”
I had very good chocolate soufflé served with vanilla ice cream. Good service and good location are also worth to mention. I can recommend this place!
Dla tych, co nie lubią długo czytać. Restauracja ekskluzywna to nie tylko wysoka cena za jedzenie oraz ładne miejsce. W takiej restauracji gość powinien czuć się bezpiecznie zarówno jeśli chodzi o jedzenie jak i obsługę. Restauracja na tym poziomie powinna dbać o wszystkie szczegóły stąd poniższe uwagi. Najlepiej oceniam pracę kelnera. Był przede wszystkim uprzejmy i mało dyskutował. Nie był przypadkową osobą zatrudnioną z ulicy. Na minus zaliczyłbym reklamowanie innej restauracji w trakcie rozmowy o jakości podanego dania. Samo miejsce jak i restauracja bez zarzutów. Bardzo ładne i dobrze położone miejsce. Sprawa dobre wrażanie, wnętrze odpowiednio wystylizowane. Karta, szkło, sztućce w zasadzie bez uwag. Poza jedzeniem. Jeśli restauracja ma w nazwie lub obok eksponowane słowo „steak” to powinna umieć robić steki. To co ja dostałem, a dostałem dwa razy to samo danie, potwierdza, że nie potrafi. Zamówiłem prime rib eye i dwa razy dostałem zupełnie coś, co nie przypominało steka. Sugerowana przez kelnera polędwica nie jest przeze mnie zaliczana do steków i z zasady wychodzi dobrze, nawet jeśli jest z polskiej mlecznej rasy krowy. Jeśli więc chodzi steki to tu się nie udało. Wino do mięsa było nie smaczne, ale to rzecz gustu, ja zaś na winach się nie znam. Można by jednak od takiej restauracji oczekiwać dobrego nawet stołowego wina. Więcej na jedzenie do tej restauracji, po tej przygodzie, bym nie poszedł. A teraz szczegółowo, jeśli ktoś ma ochotę. Miła i uśmiechnięta oraz zaangażowana pani zaprasza do stolików i znajduje miejsce. To dobrze. Źle, że ubrana była jak turystka, zupełnie się odcinała od elegancko ubranych kelnerów. Bardzo źle, że usadzając gościa nie podaje od razu karty. Na samą kartę czekałem zaś 10 minut z zegarkiem w ręku, przy pustym stoliku. Nie pojawiło się nic na oczekiwanie, chociażby bagietka z oliwą. Zanim kelner przyniósł kartę zacząłem się już irytować. Nie studiowałem karty szczegółowo, gdyż przyszedłem na steka. Takie były w karcie. Nazwa sugerowała dobre jedzenie. Prime rib eye nie jest zwykłym ribeyem, czy antrykotem. Widać ktoś, kto układał kartę wiedział co to jest. Dorzucenie kraju pochodzenia mięsa (USA) także podkreśla jego jakość. W karcie było napisane także, że waga minimum 250g co by się zgadzało, że dobry stek musi mieć swoją wagę. Zamówiłem więc szybko steka średnio wysmażonego, do tego lampkę stołowego czerwonego wina oraz sałatkę ze świeżych warzyw. Przy sałatce warto się zatrzymać na chwilę. Ja lubię do steka świeże warzywa z sosem winegret. W stanach to się nazywa „house salad”. U nas różnie. Na plus zaliczam zrozumienie przez kelnera mojej potrzeby i lekką modyfikację dania, które w karcie szło z warzywami z grilla bodajże. Bardzo szybko dostałem wino, które nie było smaczne, ale dało się wypić. Tu nie grymaszę, bo na winach specjalnie się nie znam. Danie pojawiło się dość szybko od zamówienia. Sałatka podana na ładnym talerzu, stek na gustownej desce. Sam stek podany w towarzystwie greckich ziemniaków (nie wiem dlaczego akurat greckie, być może chodziło o sposób przygotowania), podsmażonej lub zgrillowanej papryczki, dwóch sosów w malutkich kokilkach oraz gruboziarnistej soli posypanej na deskę. Wizualnie to wszystko prezentowało się dobrze. Poza mięsem. Pierwszy raz dostałem steka, który na pierwszy rzut oka nadawał się do śmieci. Kelner nie zdążył odejść, gdyż od razu zaprotestowałem. Stek z karkówki wołowej zwany ribayem przede wszystkim powinien mieć kształt elipsy lub wyciągniętego prostokąta z zaokrąglonymi rogami. To, co otrzymałem miało kształt dwóch pasków połączonych ze sobą. To mięso prezentowało się żałośnie, wyglądało jakby ktoś odkroił jakieś skrawki czy nawet ochłapy od całości mięsa i rzucił to na grilla. Nie mam pojęcia jak to przeszło przez szefa kuchni i dlaczego kelner nie zareagował i takie coś mi podał. W domu nawet krojąc mięso na steki wyrzuciłbym takie ochłapy do kosza. Przy moim wyraźnym proteście kelner przez chwilę oponował, ale potem zabrał to coś. Do tej pory ciężko mi zrozumieć dlaczego w takiej restauracji w ogóle takie danie do mnie trafiło. Można dyskutować, czy mięso jest żylaste, bo się czasem takie trafi, można dyskutować czy jest dobrze wysmażone, czy może przesolone. Ale jeśli na stole pojawiają się usmażone ochłapy mięsa po 45 zł za 100g to budzi to moje wyjątkowe zdziwienie. Po niedługim czasie oczekiwania dostałem ponownie moje danie. Jego widok wzbudził we mnie rezygnację i pewien żal. Przede wszystkim stek był po usmażeniu lekko pofałdowany. Oznacza to, że mięso jest cienko pokrojone i przy smażeniu się wygina, podobnie jak smażony bekon. Stek był wykrojony tym razem z poprawnej części mięsa, ale zdecydowanie za cienko. I nie dość, że za cienko to jeszcze nierówno. Jestem bardziej niż przekonany, że mięso na tego steka było krojone ręcznie nożem. W całości nie było grubsze niż 1cm, były zaś miejsca, w który miało grubość 2-3mm. W takim przypadku pytanie o stopień wysmażenia jest zabawne, bo tak ukrojonego mięsa odpowiednio wysmażyć się nie da. Czy mięso na steki powinno się kroić ręcznie? Nie wiem, ja robię to maszynką, bo miękkie mięso jest ciężko równo ukroić. Jeśli kupuję mięso na steki w sklepie też kroją to maszyną. No ale może w restauracji jest spec, co potrafi robić to nożem. Może jest, ale nie w tej. Gdy pojawił się kelner zaprezentowałem mu to coś. I tu nasunęło mi się pytanie, czym różni się stek od kotleta. Wydaje mi się, że przede wszystkim jest to grubość mięsa. Keler nie zareagował na prezentację, pewnie był tak samo zrezygnowany jak ja. Nie miałem też już czasu ani ochoty na kolejne wymiany. Mięso w miejscach, gdzie było na tyle grube by osiągnąć odpowiedni stopień wysmażenia było smaczne. Podane sosy pasowały do mięsa, choć było ich zdecydowanie za mało. Nie wiem też, czy podawanie sosu czosnkowego do steka w takiej restauracji jest odpowiednie ale to drobiazg. Kolejnym zaskoczeniem była papryczka. Wyglądała bardzo smakowicie i przy pierwszym kęsie potwierdzało się to wrażenie. Dobrze pasowała do mięsa. Ale przy drugim razie okazało się, że jest bardzo ostra. Wszystkie smaki, które miałem wtedy w ustach zostały zdemolowane przez ostrość. Wszystko co i tak w tej ubogiej prezentacji pozostało w moich kubkach smakowych zostało wymiecione przez ostrość tej papryki i nie dało się tego niczym zniwelować już do końca. Nie wiem po co tak ostra papryka pojawiła się obok steka i dlaczego kelner mnie nie uprzedził, w karcie także tego nie było lub nie zauważyłem. Równie dobrze ktoś mógłby mi dać w pysk, efekt byłby ten sam. Ostatnia rzecz, to wysypana na deskę gruboziarnista sól. Nie przeszkadzała, ale budziła moje zainteresowanie. Zdawała się niepotrzebna, ale może ktoś lubi pochrupać sól w towarzystwie mięsa. Na koniec rachunek. Za steka przypominającego kotleta zapłaciłem 114 zł, za samo mięso. W sumie rachunek wyniósł ok. 150zł (stek, sałatka, lampka wina). Zdecydowanie usługa nie warta tej ceny. Są mniej ekskluzywne restauracje, które potrafią robić steki za zdecydowanie mniejszą cenę. Jestem też bardziej niż przekonany, że ten stek nie miał swojej wagi, ale to już pozostawiam sumieniom kucharzy, nie uważałem też za stosowne o tym dyskutować. Więcej po prostu tam nie pójdę. Podsumowując. Miałem uczucie, że zostałem potraktowany przez restaurację jak frajer. To, że dostałem ochłapy to jedno. To, że dostałem za drugim razem żenującą atrapę steka to drugie. Ale to, że restauracja oszukuje na wadze to już inna sprawa. Kilogram karkówki na ribeye kosztuje dla restauracji pewnie ok. 90-120zł. Można więc nie oszczędzać i nie narażać się na takie jak powyżej komentarze. Oprawa dobra, menu dobre, obsługa dobra, ale zabrakło podstaw czyli dobrej, profesjonalnej kuchni. Może źle trafiłem, może nie było szefa, ale produkty ekskluzywne mają to do siebie, że za każdym razem mają taką samą jakość i za to się właśnie płaci. Szkoda.