Malva

2 Reviews on “Malva”

• Wookie

  Wraz z dziewczyną skorzystaliśmy z oferty z Groupon i kupiliśmy kupon do Malvy. Jedzenie okazało się przepyszne. Pyszny Tatar z łososia, niesamowicie delikatna kaczka. Całości dopełniły cudowne serniczki. Na pewno wrócimy tam nie raz :).

  March 17, 2020, 12:44 am

  Log in to Reply
• Pawellas

  Wszyscy kojarzymy malwę, taki dłużasty kwiat z meszkowatymi liśćmi i czerwonawymi płatkami – kwiat, w którym można było złapać pszczółkę, mrówkę czy też motylka. Mniej osób natomiast kojarzy malwę – restaurację schowaną przy ul. Karmelickiej pod numerem 12a. W zasadzie trafić jest stosunkowo łatwo – koziołek (rzecz nie zwierzątko) wskazuje drogę, a potem już wystarczy zejść po schodkach. W prawo macie wejście do hotelu i toalety, w lewo maleńka restauracja. Trochę zakrętasów, ale nie pogubicie się, ewentualnie drogę wskaże Wam przemiła obsługa – o czym jeszcze będę miał okazję wspomnieć.W środku macie dwie nierównej wielkości sale, które tworzą przewspaniałe, przytulne miejsce na pogaduchy. W pierwszej parę stolików, w drugiej ciut więcej (w wersji 2 oraz 4 osobowej). Na ścianach wiszą widoczki Krakowa. Tak naprawdę większość jest wolnych, więc naprawdę możecie sobie powybierać. Podobno im więcej wolnych miejsc, tym gorsza knajpa. W innej części miasta gaworzą, że im więcej wolnych miejsc tym… lepsza knajpa. Nie wiem jak to w końcu jest, ale lubię gdy nie ma tłoku. Nie muszę długo czekać na posiłek, nikt mi nie przeszkadza w rozmowie, ani też ja nikomu nie przeszkadzam swym gadulstwem. No może czasem zanudzam – jak tu i teraz.Do rzeczy zatem. Żona wzięła chłodnik z botwinki, z przepiórczym jajem, ogórkiem i krojoną rzodkiewką (14PLN), następnie sałatkę z łososiem marynowanym (aczkolwiek z modyfikacją na pstrąga ojcowskiego z pomidorkami cherry, pomarańczą, pestkami dyni, ogórkiem i rzodkiewką. (24PLN). Nie dziubałem nawet, ale podobno przesmaczne – więc myślę, że możemy Adze zaufać.Ja nie brałem żadnej przystawki, ani zupki, ani sałatki – ale gdy Aga jadła zupkę i sałatkę wziąłem sobie…. Pierś z kurczaka sous vide (gotowanego w próżni coś co jest slow food nie do końca nim będąc z soczewicą, marchewką na pół-duszoną i sosem tymiankowym (29 PLN). Powiem Wam, że ta metoda przygotowania mięsa jest obłędna. Aż prosi się, aby napisać, że mięsko rozpływa się w ustach, więc nie napiszę tego, ale nadmienię, że tak właśnie jest. Soczewica wspaniale komponuje się z tymiankiem, nie wiedziałem o tym nawet, bo soczewicę zazwyczaj zajadam tylko w wersji płynnej. Cud-malina to danie, Mig zawstydziłby się i spłonął.Na drugie Aga wzięła pierś kaczki (47PLN )również sous vide z dynią i kilkoma pierożkami nadziewanymi soczewicą i grzybami, ale z sosem z czerwonego wina (w końcu kaczka) i jagód (inspiracja Kownacką) – był tam jeszcze mus dyniowy, ale nie chciałem jej denerwować pytaniem o to połączenie, bowiem ostatnio mamy nadmiar dyni, która się nam po prostu przejadła. Ja z kolei pokosztowałem tej kaczki (lubię zapamiętywać smak mięsiwa), ale wziąłem stek (well done) z polędwicy wołowej i marchewkowymi puree oraz grzybami leśnymi. Kurcze no lubię wołowinę jak kuraka! W tej wersji niewątpliwie majstersztyk, choć trafiłem na maleńkie kawalątko owego wołu – no pasowałoby ciut więcej za 57PLN, ale nie ma co marudzić, tylko cieszyć się smakiem. Wołowina absolutnie przygotowana po mistrzowsku i z dobrym sosem i kierłkami (bób? rzodkiewka? – nie wiem, ale niech ktoś to sprawdzi) to naprawdę świetny pomysł. Polecam nie tylko tym, którzy chcą podnieść sobie poziom żelaza.Na deser poszliśmy w standard – sernik, który jest tak naprawdę serowym cudem, szczególnie, że świetnie komponowały się z tą przekąską maliny i jagody (14 PLN). Chciałem początkowo semifreddo z lawendą, ale jakieś łasuchy to wziąłem lody domowe z gąbką jadalną za 16 PLN. Powiem Wam, że domowe lody rzeczywiście mają zupełnie inny smak, choć przecież nie wiem jak faktycznie przygotowywano te lody. Jedno jest pewne konsystencja to naprawdę kwintesencja bajecznej rozkoszy z anielską małmazyją.I jeszcze zapomniałbym o obsłudze wspomnieć – powiem, że zakochałem się w Pani kelnerce (menedżerce). Przemiła osoba i z pełną cierpliwością patrzyła na moje dziwactwa przy zamówieniu, a przy tym nie próbowała mnie nachalnie namówić na zupę widząc, że mam wyraźnie ochotę na dwa drugie dania. Powiem Wam, że ostatnio dosyć uważnie obserwuję jadłopodawców. W przypadku Malvy jest to absolutnie pierwsza liga – więc ani się ważcie dać mniej niż 20 procent napiwku! Powiem na koniec, że gdybym miał komuś polecić dobrą restaurację, to na pewno Malva na Karmelickiej byłaby w absolutnej czołówce – bo tego warta!

  October 18, 2019, 4:52 pm

  Log in to Reply