Orientalna Kim Long
Latest Reviews
-
polecam każdemu kto lubi chińszczyznę :) kurczak w zielonym curry - coś wspaniałego. właściciele przemili, piękne zapachy, piękne kolory, duże porcje …
-
Jakiś czas temu musiałem coś załatwić na ulicy Tęczowej, postanowiłem więc wykorzystać tę okazję, aby poszukać jakiegoś ciekawego jedzenia w okolicy. …
-
Zamówiłem bodajże kurczaka po chińsku i ilość mięsa na talerzu była czysto symboliczna. Pare kęsów. Dla porównania w Warszawie za tę samącenę dostałem…
About
Orientalna Kim Long is open for Quick Bites. Orientalna Kim Long serves Asian, Thai, Chinese and Vietnamese dishes. Incorrect or missing information? Make a report, or claim the restaurant if you own it!Details
Feature List
indoor seatingReviews
Leave a Review
You must be logged in to post a comment.
4 Reviews on “Orientalna Kim Long”
polecam każdemu kto lubi chińszczyznę 🙂 kurczak w zielonym curry – coś wspaniałego. właściciele przemili, piękne zapachy, piękne kolory, duże porcje z dużą ilością mięsa i warzyw w rozsądnej cenie 🙂
Jakiś czas temu musiałem coś załatwić na ulicy Tęczowej, postanowiłem więc wykorzystać tę okazję, aby poszukać jakiegoś ciekawego jedzenia w okolicy. Wstukałem szybko w google swoje położenie, trochę poszukałem, a że miałem ochotę na coś azjatyckiego, trafiłem idealnie. Dosłownie zaraz obok miejsca, w którym zaparkowałem auto znajdował się bar Kim Long, z zewnątrz wyglądający tak.W środku zaskoczył mnie niespotykany zazwyczaj w typowych „chińczykach” porządek. Stoliki są przetarte, nie kleją się i ogólnie cała sala, choć niewielka, wygląda bardzo schludnie. Jako że czasu miałem niewiele, a żołądek już dopominał się o kolejną dawkę jedzenia, czym prędzej zerknąłem w stronę menu.Nie zastanawiając się długo, składam u prowadzącej bar Azjatki zamówienie na sajgonki w cenie 5 zł oraz makaron chiński z kurczakiem za 13,90 zł. Ceny nie zadziwiają, właściwie są standardowe dla orientalnych budek we Wrocławiu.W oczekiwaniu na podanie zamówienia, rozglądam się po lokalu w poszukiwaniu jakiegoś ostrego sosu. Do wyboru mamy dwa – jeden mocno ostry, drugi bardziej słodki. Jestem więc przygotowany, a po 4-5 minutach na mój stolik trafiają sajgonki w liczbie trzech.Swoją wielkością nie porażają, można wręcz powiedzieć, że są malutkie. Smakują poprawnie, ale tylko poprawnie. Mięso zostało zbyt grubo zmielone, przez co nie jest równomiernie rozłożone w sajgonkach, a można na nie natrafić tylko w niektórych miejscach. Bez szału można by powiedzieć i bez wyrazistego smaku. Na szczęście okazało się, że to był tylko zły dobrego początek.Zanim skończyłem jeść sajgonki, obsługująca pani przyniosła makaron z kurczakiem, właśnie tak, na jaki miałem w tym momencie ochotę.Obecność tego sosu na górze wynika z tego, że poprosiłem o bardzo ostry makaron, ale nie do końca mógł w to uwierzyć kucharz, który przygotował go na średnio-ostro. Kiedy zacząłem jeść, podszedł i zapytał czy ostrość jest wystarczająca. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie do końca mnie satysfakcjonuje, więc pan kucharz postanowił dodać jeszcze pikanterii, polewając danie swoim specyfikiem. Jak się okazało, teraz ostrość faktycznie była diabelska, a pan z uznaniem patrzył, jakby nie dowierzając, że normalnie przełykam jego sos.Ogólnie, makaron okazał się strzałem w dziesiątkę, z dużą ilością pokrojonej w paski piersi z kurczaka. Z dodatków wypatrzyłem grzybki mun, kiełki, cebulę i, niestety, kawałki fasolki i kalafiora z mrożonki. Na szczęście było ich na tyle mało, że nie zepsuły smaku, bo danie okazało się naprawdę bardzo smaczne, a charakteru nadawał mu nie tylko ostry sos, ale i jajko, z którym makaron został podsmażony.Po w sumie udanej, poza małymi wpadkami, pierwszej wizycie w Kim Long, wybrałem się tam także na drugi dzień, z zamiarem zjedzenia krewetek, które kusiły mnie już za pierwszym razem.Zamówiłem więc krewetki królewskie na ostro w panierce za 19,50 zł, ponownie prosząc o wersję bardzo ostrą, w co obsługujący pan znowu nie do końca mógł uwierzyć oraz na przystawkę pierożki HaCao za 5 zł.Przystawkę otrzymałem w tempie ekspresowym, a na talerzu znalazły się cztery sztuki pierożków, których nigdy wcześniej nie miałem okazji spróbować.Wyczytałem w międzyczasie, że ciasto na pierożki powstaje z mąki z ryżu i tapioki, ale po usmażeniu ich na głębokim oleju bardziej skojarzyło mi się to ze smażoną tortillą pszenną. Nie zmienia to jednak faktu, że pierożki okazały się dobrym wyborem. Były chrupiące i szczelnie wypełnione wyrazistym farszem wieprzowo-warzywnym. Bardzo przyjemna przekąska przed daniem głównym, na które musiałem poczekać około 10 minut, ale zdecydowanie było warto.Krewetki otrzymałem w towarzystwie surówki z białej kapusty posypanej zmielonymi orzeszkami ziemnymi oraz ryżu. Krewetki zostały najpierw usmażone w panierce, a następnie podsmażone w woku razem z cebulą, cukinią, marchewką i pietruszką oraz chili. Na talerzyku otrzymujemy 5 sztuk dużych krewetek obłożonych wspomnianymi wyżej warzywami.Jak smakuje? Wybornie. Krewetki są chrupiące z zewnątrz i delikatne w środku oraz doprawione na bardzo ostro. Świetnie współgrają ze słodko-kwaśną surówką oraz mięciutkim ryżem. Co ważne, ostrość, choć piekielna, nie zabija reszty smaków, a krewetki smakują pysznie, przebija się lekko rybny smak, a całość idealnie miesza się z chrupiącymi warzywami. Polecam.Okazało się, że przypadkowo, bez polecenia, trafiłem na fajną, niedrogą i smaczną knajpkę z azjatyckim jedzeniem. Jeśli będę w pobliżu z chęcią zawitam ponownie, choćby dla samych krewetek oraz ostrości, której kucharz nie żałuje. Na miejscu właścicieli postarałbym się popracować nieco nad sajgonkami, które są zbyt mało wyraziste.
Zamówiłem bodajże kurczaka po chińsku i ilość mięsa na talerzu była czysto symboliczna. Pare kęsów. Dla porównania w Warszawie za tę samącenę dostałem cały talerz mięcha.Odradzam !
Polecam wszystkim najlepsza kuchnia orientalna we Wrocławiu. Bun bo – niebo w gębie! Ciekawe smaki! Węgorz panierowany – jedyny w swoim rodzaju!