Onggi
Latest Reviews
-
Nice seating space and ambient interiorsFood was tasty and the cost of it was justified.My recommendations are the soups at this place as well as Mand…
-
Podczas naszej pierwszej wizyty w Onggi w lato 2017, wpadliśmy w zachwyt. Przyjemne wnętrza, nieco specyficzne, ale przemyślane i utrzymane w jednym s…
-
Nie ma zbyt wielu restauracji serwujących dania koreańskiej kuchni w Warszawie, chociaż chyba powoli się z nią oswajamy, bo coraz więcej takowych poja…
About
Onggi is open for Casual Dining. Onggi serves Korean dishes. Incorrect or missing information? Make a report, or claim the restaurant if you own it!Details
Feature List
takeaway availabledisabled friendlyindoor seatingpet friendlyReviews
Leave a Review
You must be logged in to post a comment.
5 Reviews on “Onggi”
Nice seating space and ambient interiorsFood was tasty and the cost of it was justified.My recommendations are the soups at this place as well as ManduMandu – Korean dumplings (pierogi koreański)The service is usually quick.
Podczas naszej pierwszej wizyty w Onggi w lato 2017, wpadliśmy w zachwyt. Przyjemne wnętrza, nieco specyficzne, ale przemyślane i utrzymane w jednym stylu; różne stoły i sale, z których teoretycznie można wybierać; czyste, spore toalety; delikatne dźwięki muzyki w tle. Niestety, jakość obsługi i jedzenia nie idzie w parze z wystrojem i zmienia się jak w kalejdoskopie.Pierwsze wrażenie:W karcie dań nie ma nic niezwykłego. Ceny i nazwy dań podobne do tych, które można dostać w innych restauracjach koreańskich. Być może jest więcej opcji, ale wygląda to trochę jak menu każdej ulicznej restauracji azjatyckiej gdzie to samo mięso jest podane w misce, na talerzu i w lunchboxie i różni się tylko ceną i dodatkiem. Jak na restaurację o takich cenach oczekiwalibyśmy czegoś więcej. Na przykład persymony, tak jak inne bardzo charakterystyczne dla Korei dary natury, znajdziemy tylko w formie dekoracji we wnętrzu restauracji. Próżno też szukać typowo koreańskich napojów. Szkoda, ale rozumiemy, że taki był zamysł właściciela.W lato można usiąść w kolumnadzie budynku przy Moliera. Pomimo siedzenia na zewnątrz, zostaliśmy obsłużeni bardzo sprawnie przez dwie przemiłe, młode panie. Subtelne, pomocne, bez przesadnie sztucznego uśmiechu. Wybraliśmy lunchboxy za 35zł z zupą dnia (tego dnia – kimchi guk, czyli zupa rosołowa z kawałkami kimchi, ale po trzech wizytach ani razu nie spotkaliśmy się z inną zupą w tym zestawie. Być może mieliśmy szczęście). Zależało nam na tym by spróbować przystawek a w lunchboxie a były wliczone w cenę zestawu. Poza promocją, za każdy banchan trzeba zapłacić 6 złotych (!), co przy tak wysokich cenach dań z karty, które, nie ukrywajmy, są maleńkie, banchany powinny, tak jak w Korei, być wliczane w cenę głównego dania.Jedzenie:Pierwsza pojawiła się na naszym stole sałatka „poczekajka” z ziemniaków, marchwi, gruszki i rodzynek (czasem znajduję tam kawałek jajka na twardo) w majonezie, posypana orzeszkami ziemnymi.Zupy są pikantne a jednocześnie delikatne. Nie jest to wypalające każdy milimetr ust kimchi jjigae (gulaszowy kapuśniak z kimchi). Zupa lekko zaostrza nasz apetyt, bo nie jest mocno syta, ale nie jest też to sama woda. Jest przede wszystkim bardzo smaczna.W końcu dostajemy boxy. W każdym ryż, kimbap, omlet, 3 przystawki małe, jedna duża w postaci japchae oraz danie główne – mięso lub ryba. Bulgogi jest bardzo poprawne. Szanuję, że warzywa to nie tylko marchew i cebula. Można tam także znaleźć kapustę i cukinię. Dlaczego poprawne a nie wyśmienite? Otóż dlatego, że bulgogi to genialny przepis, który trudno zepsuć i to, że smak był wspaniały nie świadczy o kunszcie kucharza. Świadczy o nim jednak idealny łosoś w drugim zestawie, o którego prawie się biliśmy. Nie jest on również przesadnie mały, więc nasze brzuszki są bardzo zadowolone po skończonym posiłku. Banchanom daliśmy wtedy mocną czwóreczkę. Minus za cenę i wielkość, plus za różnorodność, zapychacz w postaci kimbap i japchae oraz smak.Niestety, z wizyty na wizytę było coraz gorzej. W niektórych daniach widać brak składników na kuchni albo niechęć kucharza do trzymania poziomu. Zmieniła się również obsługa. Mimo zbierania coraz większej ilości minusów, dajemy Onggi jeszcze jedną szansę. Tym razem idziemy tam grupą.Pierwsze wrażenie vol 2:Zacznijmy od obsługi. Pan, który nas wita jest przemiły. Niestety, po odwieszeniu naszych okryć znika i nasze zamówienie zbiera pani niczym z filmu Barei. Znudzona, zblazowana, wyraźnie niezadowolona, że musi nas obsłużyć. Talerzyki stawia na naszym stole bardzo głośno i nieprzyjemnie. Po posiłku ma ogromny problem z podzieleniem rachunku (prosi niektórych z nas byśmy sami obliczyli sobie ile powinniśmy zapłacić, co nie byłoby problemem, gdyby nie zabierała nam płatnika). Został nam również automatycznie naliczony serwis w kwocie niemal jednego kolejnego dania, którego pani nie podzieliła na nas wszystkich, przez co na jedno z nas spadł nieprzyjemny obowiązek zapłacenia ZA NIC.Być może brzmimy nieco prostacko, ale uważamy, że jeśli nalicza się serwis za podanie kilku talerzyków, to powinny być one podane z przysłowiowym ucałowaniem ręki, a nie jak w barze mlecznym. Szczególnie za rachunek liczony w setkach.Jedzenie vol 2:Tym razem bierzemy wiele różnych dań i żadne z nich nie jest smaczne. Nasz halibut jest zwyczajnie obrzydliwy. Z posmakiem nieświeżej ryby, słabo ogrzany i przeraźliwie tłusty jakby był rzucony na zimny tłuszcz. Tuńczyk jest suchy, tatar niedokładnie rozmrożony. Przystawki z jajek są przesolone, warzywa mocno zwiędłe. Nasze ukochane kimchi – bez smaku. Bibimbap, który tak bardzo smakował jednemu z nas w lato był całkiem słaby, więc drugie nigdy nie przekonało się, jaki był dobry kilka miesięcy temu. Kimbap jest zdominowany przez smak i zapach ogórka kiszonego. Ryż nieco rozgotowany i nałożony w jak sałatka ziemniaczana w tanim barze, zamiast niegdysiejszego „onigiri” z maleńkimi kawałkami warzyw tu i ówdzie. Kawa, którą niektórzy zamawiają jest naprawdę średnia.Takie błędy kulinarne były rzadkie nawet w barach i knajpach, gdzie zdarzyło nam się pracować, gdzie wszystko jest z mrożonek i nikt się z tym nie kryje. Są też o dwie trzecie niższe ceny.Wychodzimy nieco zasmuceni, bo przyjemna restauracja, gdzie lubiliśmy wpaść cierpiąc na nadmiar gotówki, zostało skreślone z listy naszych często odwiedzanych miejsc. Nie robimy kreciej roboty, więc nie polecamy złośliwie naszych ulubionych koreańskich knajp, ale z pewnością Onggi nie jest, i nie będzie jedną z nich.Ocena na dzień dzisiejszy:Jedzenie: 1.5/5 (dobra była tylko zupa i woda do picia.)Wnętrze i lokalizacja: 5/5 Obsługa: 2/5 (niektórzy kelnerzy są bardzo mili, ale najwyraźniej mamy pecha do nowej pani)Wizyt: 4Czy tam wrócimy?: nie.Co polecamy: zupę z pierożkami mandu i zupę z kimchi.Razem: 2.8/5
Nie ma zbyt wielu restauracji serwujących dania koreańskiej kuchni w Warszawie, chociaż chyba powoli się z nią oswajamy, bo coraz więcej takowych pojawia się na gastronomicznej mapie miasta. To miejsce było jednym z pierwszych specjalizujących się w koreańskiej kuchni. Miałam okazję zjeść przepyszne Bibimbap, które występuje tu w kilku wersjach, zarówno mięsnych, jak i wegetariańskich. Menu jest dość obszerne, więc dużej części dań nie miałam okazji spróbować, ale jeżeli najdzie ochota na autentyczne koreańskie jedzenie, to śmiało można kierować swoje kroki właśnie do Onggi. Do tego wystrój lokalu jest przemyślany w każdym calu, a na miejscu stołują się Koreańczycy, a to chyba najlepsza rekomendacja.
We had a bit of trouble finding Onggi as the map was telling us it was a bit further. Nice place, with great ambience music. We had bulgogi bibimbap and bulgogi ramyeon and it was very tasty. I asked for still water but the staff gave me only a glass of water. I wasn’t charged for that but I actually wanted a bottle of water. Very inexpensive.
Zacznę od plusów, ładne miejsce jeżeli chodzi o wystrój, duże stoły, wygodne krzesła, po prostu przyjemnie się tu siedzi. Miejsce nadaje się na spotkanie w większym gronie 6-8 osób. Stoły są dość daleko od siebie ustawione, więc jest duży komfortNiestety jedzenie mocno przeciętne, określiłabym je jako poprawne. Natomiast cena nie jest adekwatna do jakości.Obsługa jest trochę zbyt natarczywa, miałyśmy na stole wiele misek, ponieważ zamówiłyśmy przystawki i zamiast poczekać, aż wszystko zjemy Pani przychodziła co chwilę sprawdzać czy jakaś miska nie jest pusta, żeby ją zabrać, trochę jej było za dużo.