Restauracja Baryłka
Latest Reviews
-
Po napisaniu którejś opinii zauważyłem, że powinno się też określać, czy piszę jako turysta czy jako lokals, bo te opinie mogą być różne. i takie też…
-
Mogłoby być trochę taniej. Przechadzając się gdańską Starówką zgłodniałem i postanowiłem wstąpić do jednej z licznych restauracji. W jednej potraktowa…
-
Nie nie nie i jeszcze raz nie!. Być może trafiłam akurat na zły dzień kucharza, być może aura była niesprzyjająca, a być może po prostu nie należy tam…
About
Restauracja Baryka is open for Casual Dining. Restauracja Baryka serves European, Polish and Cafe dishes. Incorrect or missing information? Make a report, or claim the restaurant if you own it!Details
Feature List
outdoor seatingReviews
Leave a Review
You must be logged in to post a comment.
3 Reviews on “Restauracja Baryłka”
Po napisaniu którejś opinii zauważyłem, że powinno się też określać, czy piszę jako turysta czy jako lokals, bo te opinie mogą być różne. i takie też są. chociaż akurat w przypadku restauracji Baryłka większość jest zgodnych, na poziomie 2-2.5. Racja.Byłem w Baryłce rok temu, byłem teraz, niewiele się zmieniło.Panie kelnerki zalatane swoimi sprawami i trasami przelotów, jeżeli się którejś dość brutalnie nie zawoła, to nie ma co liczyć na współpracę. Za to potem, chyba w ramach zemsty, po zamówieniu można czekać na podanie dań dobre pół godziny. Albo dłużej.Można to zrozumieć jeżeli jest Jarmark i knajpa pełna ludzi ale ja tam byłem dwa tygodnie temu i w całym lokalu były zajęte (dosłownie) dwa stoliki.Tatar z łososia, podobno świeży, stanowczo odradzam. Suchy, niedoprawiony, nijak nie przypominał świeżego łososia.Zupa rybna, średnia mocno. Kostka bulionowa, vegeta i kawałki łososia. Akurat w dobrej zupie rybnej spodziewałbym się trochę innej ryby i innej technologii. no ale cóż.Trzecie danie, to makaron z kurczakiem sosem śmietanowym. Zimny, przypominał raczej lody o smaku kurczaka. Pewnie danie musiało czekać pół godziny na to, aż któraś Pani zdecyduje się je podać.Plusy:oczywiście lokalizacja, nad Motławą. podobno są też fajne miejscówki na piętrze, ale nigdy nikt nas tam nie zapraszał.Widocznie klient siedzący w chłodzie i na outsajdzie jest mniej awanturujący się :-)Pewnie za rok też pójdę do Baryłki, bo tam zawsze są wolne miejsca.
Mogłoby być trochę taniej. Przechadzając się gdańską Starówką zgłodniałem i postanowiłem wstąpić do jednej z licznych restauracji. W jednej potraktowali mnie jak powietrze. Wybrałem więc sąsiednią, gdzie usadowiłem się w małym ogródku no i udało się! Dostałem kartę menu i wybrałem pstrąga pieczonego za 49 zł, herbatę zieloną z mango za 12 zł czajniczek oraz lody smażone na deser w cenie 17 zł. Pstrąg był dobry w środku miał krewetki. Lody dość specyficzne. W środku bardzo silnie zamrożone, a na wierzchu miały coś w rodzaju panierki z ciasta z wiórkami kokosowymi. Była to kulka lodów panierowana i smażona. Wnioskuję tak ponieważ panierka była ciepła. Jeśli chodzi o wystrój oraz klientelę to w ogródku sporo kwiatów i zieleni. Klientelę stanowią głównie Niemcy odwiedzający Gdańsk. W środku lokalu dość elegancko. Toalety zadbane i czyste. Na drzwiach duży napis, który informuje, że wc jest tylko dla gości, wszyscy pozostali muszą zapłacić 5 zł. Zaskoczeniem dla mnie był kelner w krawacie. Z ciekawszych napoi widziałem, ale niestety nie dane mi było spróbować, herbatę z gdańskim złotem, czyli Goldwasserem. Ogólnie lokal nie jest zły, ale ceny są zbyt wysokie jak na tę jakość.
Nie nie nie i jeszcze raz nie!. Być może trafiłam akurat na zły dzień kucharza, być może aura była niesprzyjająca, a być może po prostu nie należy tam liczyć na nic więcej. Przy okazji wizyty w Gdańsku, zdecydowałam się na obiad nad Motławą, spośród wielu restauracji wybrałam właśnie tą ze względu na atrakcyjne położenie i niebanalny wystrój. Gości było niewiele więc mogłam wybrać sobie wygodne miejsce w zacienionym ogródku. Musiałam trochę poczekać na zainteresowanie kelnera, ale w końcu udało mi się uzyskać menu. Po przejrzeniu karty obfitującej w wiele ciekawych i smakowitych potraw zdecydowałam się na przystawkę w postaci krewetek w sosie syczuańskim – pomyślałam, że to musi być coś wyjątkowego. Jako danie główne wybrałam smażonego halibuta. Nie mogłam już doczekać się wyśmienitego posiłku. Szybko otrzymałam porcję krewetek, które nie wyglądały zachwycająco – był to mały żaroodporny półmisek z kilkoma średniej wielkości krewetkami skąpanymi w jasnym, rzadkim sosie, który w smaku przypominał mieszankę bulionu i białego wina bez krztyny przypraw. Cała potrawa była bez smaku, zastanawiałam się mocno, która cześć dania była syczuańska. Danie nie należało do tanich, więc byłam mocno zawiedziona. Ale najgorsze miało dopiero nastąpić. Wkrótce otrzymałam danie główne – halibut nie był usmażony, ale uduszony we własnym tłuszczu, on pływał w tłuszczu! Danie było tak tłuste, że ciężko było mi je dokończyć. I znowu – brak przypraw! Dramat po prostu, jak można tak sprofanować tak wyśmienite produkty? Z całego posiłku zadowolona byłam jedynie ze świeżo wyciskanego soku z pomarańczy. Rachunek za tą wątpliwą przyjemność był spory, a jakość dań pozostawiała wiele do życzenia. Obsługa średnio zainteresowana klientem – bardziej skupiona na sobie. Ceny wysokie, a nawet bardzo wysokie jak na taką jakość. Restauracja nastawiona na nieświadomych turystów, którzy odwiedzają to miejsce po raz pierwszy. Miejsce zachęca jedynie atrakcyjnym położeniem. Szczerze odradzam.